czwartek, 15 września 2011

Zło, które czyni dobro? - fenomen Dexter'a Morgan'a


W 2006 roku, 1 października poznaliśmy głównego bohatera serialu, a z jego ust padły dość mroczne słowa: ''Tonight's the night. And it's going to happen again and again, has to happen.''. No i się działo, przez kolejne pięć lat począwszy od pierwszego odcinka aż do teraz, co roku przez dwanaście tygodni, w każdym z nich raz w tygodniu przeżywaliśmy ''tą'' noc razem z Dexter'em – seryjnym mordercą.


Z seryjnym mordercą!? Właśnie? Co nas tak zafascynowało, żeby oglądać ''rzeź niewiniątek''? Jak to się mogło stać, że tak bardzo polubiliśmy morderce? Czy to w ogóle możliwe by pałać sympatią do takiej postaci? Zastanawialiście się już nad tym? Przecież seryjny morderca powinien budzić w człowieku takie uczucia jak strach, lęk, obawę, niechęć i odrazę, a nie sympatię. A jednak w tym przypadku jest odwrotnie. Już od pierwszego odcinka Dexter sprawia, że to na nim skupiamy większość naszej uwagi, jesteśmy zafascynowani nim samym oraz całym jego skomplikowanym wnętrzem.
Dexter za dnia pracuje w policyjnym laboratorium dla Wydziału Zabójstw w Miami . Jest specjalistą od analizy śladów krwi na miejscu zbrodni. Na pierwszy rzut oka jest całkiem normalnym facetem - pracuje, spotyka się ze swoją dziewczyną, kumplami z pracy, chodzi na imprezy. Żyje pełnią życia. Również jak każdy posiada swój mroczny sekret. Z tym, że jego sekret jest dużo bardziej mroczny niż można by się tego spodziewać. W nocy w jego głowie do życia budzi się ''Mroczny Pasażer'', przez co Dexter wiedzie podwójne życie i w tym drugim jest seryjnym mordercą, który musi zabijać. A skoro musi już to robić, to wybiera tą lepszą opcję i zabija wyłącznie tych ''złych''.
"Dexter" to serial skierowany do specyficznej widowni. Są tacy, którzy go oglądają i widzą tylko seryjnego mordercę, dla nich im mniej zabija i ćwiartowania ludzi tym serial robi się nudniejszy. Wiadomo, im mniej akcji tym mniejsze napięcie w trakcie oglądania, co powoduje u niektórych znudzenie. Ale zabieg ten jest celowy, ponieważ tylko wtedy można się lepiej przyjrzeć samemu Dexter'owi, który jest jedną z bardziej skomplikowanych serialowych postaci.
Zabija by uciszyć wewnętrzny głos Mrocznego Pasażera, swoją ciemną stronę. Kiedy nie jest w stanie go opanować oddaje mu władzę i właśni wtenczas czuje, że naprawdę żyje, a nie tylko egzystuje. Sam uważa się za emocjonalnie upośledzonego i pozbawionego jakichkolwiek oznak człowieczeństwa. Jedyna rzecz jaką odczuwa to wewnętrzna pustka. Sądzi, że jest całkowicie pozbawiony uczuć i jakiegokolwiek współczucia, że wszystkie jego ''emocje'' są po prostu częścią wyuczonej gry aktorskiej, która ma za zadanie ukryć jego prawdziwą naturę. Nie odczuwa on żadnej przyjemności płynącej z miłości i seksu, uważa związek z Ritą za część swojej przykrywki. Ale czy tak jest na pewno... Przecież jak każdy pragnie akceptacji, swoją codzienną maskę zrzuca przed Lilą i Miguel'em Prado. Nie trwa to jednak długo, oboje kończą w plastikowych workach na dnie zatoki. Obserwujemy jego wszelkie próby bycia takim jak reszta, bo w gruncie rzeczy Dexter chce być jak wszyscy, a przynajmniej chce dowiedzieć się jakie to uczucie wogóle coś czuć. Z czasem pragnie posiadać rodzinę i zaczyna ją tworzyć z Ritą i dziećmi. Staje się ojczymem dla Astor i Cody'ego, widzimy jego opiekuńcze i troskliwe podejście do dzieci. Dzieci, które w jego oczach są istotami niewinnymi i bezbronnymi, nie zasługującymi na jakiekolwiek cierpienie. Ich niewinność jest dla niego najważniejsza, gdyż sam swoją stracił. Zostaje ojcem, na świecie pojawia się chłopiec, który staje się dla niego najbliższą osobą. Chłopiec, dla którego jest gotów zrobić wszystko, który tak jak on zobaczy śmierć własnej matki. Chłopiec, który być może będzie taki jak on... i być może Dexter nie będzie już "sam". Ale czy historia zatoczy koło? To zależy już tylko od niego samego. 


Klucz do swojego wnętrza tak naprawdę posiada tylko on sam. To ze wspomnień, które przez wiele lat były skrzętnie ukrywane w zakamarkach jego umysłu dowiadujemy się o przyczynie istnienia takiego, a nie innego Dexter'a. Kiedy miał trzy lata wraz ze starszym bratem, Brian'em był świadkiem okrutnego morderstwa własnej matka, która na oczach chłopców została poćwiartowana za pomocą piły łańcuchowej. Zabójcy pozostawili ich w kontenerze, gdzie przez wiele godzin przebywali w kałuży krwi, patrząc na poćwiartowane ciało matki. To dramatyczne wydarzenie sprawiło, że obaj chłopcy przestali odczuwać jakiekolwiek emocje, stracili swoją dziecięcą niewinność, po której pozostała już tylko pustka. Dexter został zabrany z miejsca zbrodni przez Harry'ego Morgan'a i otrzymał od niego prawdziwy dom. Niestety Brian nie podzielił losu brata, został oddany do placówki opiekuńczej, był zdany tylko na siebie, gdyż Harry stwierdził, że to co zobaczył ówczesny ośmiolatek przekreśla jego dalsze szanse na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Dla trzyletniego Dexter'a widział jeszcze nadzieje. Lecz tamtego dnia w każdym z chłopców zostało zasiane ''ziarenko zła'', które jak wiemy u obu wykiełkowało.
W przypadku Dexter'a ziarenko to miało ''ogrodnika'', Harrey'ego, który zadbał o jego prawidłowy rozwój i naprowadził na właściwy kierunek wzrostu. Trzymał go w ryzach i ograniczał. Gdy tylko odkrył z jaką żądzą i nie odpartą potrzebą boryka się jego przybrany syn, postanowił pomóc mu uporać się z tym. Nauczył go jak zaspokajać jego chore pragnienia, ukierunkowując je w ''dobrą'' stronę. Nie skreślił go lecz zauważył istniejący w nim potencjał. Dostrzegł w nim możliwość jakiej on sam nie posiadał – możliwość wymierzenia bezwzględnej sprawiedliwości. Nauczył więc go jak zacierać ślady, efektywnie zabijać swoje ofiary, zasad życia w społeczeństwie oraz jak wyrażać fałszywe emocje by nikt nie nabrał wobec niego jakiś podejrzeń. Przedstawił mu tym samym Kodeks, który był dla osoby takiej jak Dexter odpowiednikiem kodeksu wartości moralnych jakim kierują się zwykli ludzie, a jakich on nie był w stanie zrozumieć. Wyznaczył mu granice i jasno nakreślił, że zezwala wyłącznie na ''karanie'' osób, zasługujących na to. Ukierunkował go na zwalczanie nieudolność, nieskuteczności i opieszałości wymiaru sprawiedliwości. Więc mimo, że Dexter jest seryjnym mordercą pozbawionym uczuć, swoje ofiary dobiera w pełni świadomie. Tak by ich zniknięcie z tego świata było lepsze, niż pozostanie na nim. Eliminuje zbędne jednostki, sam opowiada się po stronie dobra, choć wie, że czai się w nim mroczna postać.


I tak jak to powiedział angielski powieściopisarz, Aldous Leonard Huxley: ''Bezwzględne zło wywołuje konieczność istnienia bezwzględnego dobra.''. A w tym przypadku ''bezwzględnym dobrem'' jest nie kto inny jak wzorowy pracownik Miami Metro Police – Dexter Morgan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz