piątek, 14 października 2011

D-DAY#2: Monster story, Daddy!


Za nami już drugi odcinek Dextera o jakże bajkowym tytule – ''Once Upon a Time...''. Odcinek bez tzw. fajerwerków, ale pomimo to nadal na bardzo dobry poziomie, choć dla niektórych widzów mogło oczywiście powiać nudą. Uwaga spoilery!




Zaraz na początku poznajemy nowy rytuał jaki wszedł w życie Dextera i który stał się jednocześnie jego ulubionym zwyczajem – czas kiedy trzeba kłaść się już do łóżka. Czas, który może spędzić sam na sam z synkiem i być sobą, nie musząc już nikogo grać ani się kontrolować. Poświęca mu wtedy całą swoją uwagę - kąpiel w pianie, wspólna zabawa oraz bajka na dobranoc, bardzo specyficzna bajka... o tatusiu w roli głównej ;) .

Pewnego razu był sobie pewien meksykaniec ''Little Chino'', bali się go wszyscy na dzielni. Nikt nie wiedział, co z nim począć. Ale tatuś wiedział! On by pokonał tego wstrętnego potwora, ukryłby to, co z niego zostało, w specjalnym miejscu, gdzie nikt by go nie znalazł.” - ulubiona bajka przed snem małego Harrisona.

Ale jak się okazuje czas ten powoli dobiega końca gdyż Harrison zaczyna kojarzyć fakty, wie o pudełku taty... . Czyżby ten bystry dwulatek wiedział o istnieniu kolekcji próbek krwi?
Wreszcie możemy zaobserwować jak bardzo Dexterowi zależy na Harrisonie i na tym, aby maluch nie poznał go od tej złej strony. Uświadomił on sobie, że musi wychować syna od podstaw, że to on jest za niego odpowiada oraz to, że Harrison może mu w pewien sposób zagrażać. Zawsze myślał, że jakoś to będzie, nie odczuwał tego jaka wielka odpowiedzialności spoczywa na jego barkach. W związku z tym by Harrison pozostał na zawsze małym, niewinnym chłopcem Dexter postanawia grać również przed nim swoją rolę. Chce by w życiu jego synka ''wilki'' występowały tylko i wyłącznie w bajkach:

Pewnego razu, żyły sobie trzy świnki. Pierwsza świnka zbudowała domek ze słomy. Druga domek z patyków. A trzecia z cegieł. Ale przyszedł wielki, zły wilk... ”

Zdecydowanie w tym odcinku bardzo dużo czasu zostało poświęcone Deb. Nikt chyba temu nie zaprzeczy? Ale czy przypadkiem nie było tego za dużo jak na jeden raz? Ja osobiście odczułam lekki przesyt jej osobą.
Quinn dorósł, w końcu wykonał odważny ruch – oświadczył się. I miało być tak romantycznie... A jednak nie było. Debra już o to zadbała, sprowadziła go na ziemię wylewając na niego przysłowiowy kubeł zimnej wody, choć w gruncie rzeczy nic on nie dał. Przez większą część odcinka Joe nadal chodzi rozanielony i podniecony. Przecież według Deb wszystko jest w porządku, są razem, dobrze jest im tak jak jest teraz, a on wyjeżdża z ''CZYMŚ TAKIM''. Jak zgrabnie zareagowała na całą sytuację sama zainteresowana: ''What the fuck!?''. By całkowicie nie stracić w oczach ukochanego poprosiła o czas do namysłu (i skonsultowania się z Dexterem).
Akcja w restauracji z poprzedniego odcinka, która została nagrana telefonem komórkowym przez świadków trafiła do internetu i stała się hitem – 500 000 odsłon na YouTube. Jednym słowem Debra jest teraz w biurze bohaterem. Sensacja ta zrobiła wrażenie nawet na kapitanie Matthewsie do tego stopnia, że ''zmienił'' on zdanie co do awansu Batisty i zaproponował go Deb. Nie obeszło się to oczywiście bez sprzeciwu ze strony LaGuerty, która nie pała sympatią do Morgan i od początku obstawała za Angelem na tym stanowisku. Ale decyzja zapadła Debra zostaje porucznikiem, nie przyszło jej to z łatwością bo to właśnie Batista był zawsze dla niej największym autorytetem. Cóż zobaczymy jak to się dalej potoczy i czy Deb da radę na głębokiej wodzie. Choć w życiu zawodowym odniosła sukces to w prywatnym klęskę – straciła Quinna odrzucając jego wyznanie miłości i chęć spędzenia reszty życia razem. Myślę, że to jeszcze nie koniec relacji między tą dwójką, zwłaszcza teraz kiedy to Deb będzie szefem dla swojego eks.
Nie wiem czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale Dexter jako serial wreszcie zyskuje prawdziwą głębię, zadaje trudne pytania, daje do myślenia w wymiarze innym niż tylko moralność głównego bohatera. Zawsze mi odrobinę tego brakowało - nareszcie rozterki Dextera, ale także innych bohaterów, Debry czy Batisty stają się wielowymiarowe.
Co do śledztwa prowadzonego przez Miami Metro Police odnośnie morderstwa Omara Rivery Angel uważa, że może mieć ono jakiś związek z narkotykami. Masuka wraz ze swoją seksowną stażystką Ryan odkrywają w próbkach tkanek węży obecność metali ciężkich. Odkrycie to zwraca uwagę zespołu na niebezpieczne składowisk odpadów w pobliżu Everglades, może ktoś jednak widział coś podejrzanego w tej okolicy.
Na horyzoncie pojawia się również Brat Sam, dawny skazaniec nawrócony na sługę Bożego, a także właściciel warsztatu samochodowego, który zatrudnia wyłącznie byłych skazańców. Jest on pasterzem czuwający nad stadem czarnych owieczek. Dexter widzi w nim swoją potencjalną ofiarę bo czy na prawdę potwór może tak łatwo się zmienić? W celu potwierdzenia swoich przypuszczeń celowo uszkadza samochód, aby oddać go do warsztatu Brata Sama. Na miejscu omyłkowo zostaje wzięty za kuratora. Tłumaczy się, że warsztat polecił mu kolega z pracy. Pomija oczywiście fakt gdzie dokładnie pracuje. W nocy śledzi Brata Sama, jest przekonany, że zastrzelił on swojego pracownika. Jedzie za nim aż do warsztatu gdzie okazuje się, iż domniemany trup jednak jest żywy, a Braciszek próbował tylko wyprowadzić swoją zbłąkaną i zagubioną owieczkę na prostą. Lecz nie jest to taki proste, gdyż nie tylko on chce się nią zaopiekować. Nicka szuka również Julio, który grozi Samowi mierząc do niego z broni oraz przyznaje się do zabójstwa Hectora Nuniez. Przez co Dexter dokładnie już wie kto wyląduje jako następny na jego stole. Podczas całej tej akcji wychodzi na jaw gdzie pracuje Dex i jak słusznie zauważa Sam, po sposobie jego walki nie wygląda na to, żeby Dex był tylko kujonowatym facet z laboratorium.
W tym odcinku poznajemy również nową postać, starszą siostrę Travisa. Bardzo miłą, dobrą i całkiem normalną kobietę. Lecz jak twierdzi profesor Gellar nie można jej uratować. Podczas kolacji z siostrą Travis sugeruje możliwość zbliżającego się kończ świata. Czyżby w mniemaniu tych dwóch religijnych fanatyków naprawdę się zbliżał? Nasi sezonowi ''święci'' mordercy na koniec odcinka uprowadzają biegacza. Zdecydowanie coś planują, a co dokładnie dowiemy się w przyszłym tygodniu.


A po zwiastunie widać, że bedzie się działo. Oj będzie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz